niedziela, 5 kwietnia 2015

Formularz Sato!

Nareszcie go dodałam xD

Red+White wolf adopt! by Scarredwolf300
-To nie ja-
Imię: Sato
Wiek: 4 lata
Płeć: Basior
Stanowisko: Zastępca Generała
Żywioł: Mrok
Moce: Jeszcze nie do końca wiadomo co potrafi...
 Charakter: Sato jest niezdarny i tchórzliwy. Oczywiście w watasze jest jednym z tych dominujących, ale jeśli chodzi o walkę to jest strchajłem.  Jest też zabawny i wrednawy. Bywa łatwowierny i irytujący.
Historia: Raczej nikomu nie mówi (Sea wie - nie powie xD)
Partner: Raczej nie
Potomstwo: -
Rodzina: Seaborne - Brat
Właściciel: Wallery

Od Seaborne

Wróciliśmy do domu. Kona poszła do szamanki a ja położyłem się w swojej jaskini. Zasnąłem.
-------SEN----------
- Something - zapytałem - może gdzieś pójdziemy?
- Dobrze, a gdzie?
- Niespodzianka
Wyruszyliśmy. Było pięknie i słonecznie. Dotarliśmy w miejsce które wskazał mi Sato. Nagle za sobą usłyszałem warczenie. Wyskoczył stamtąd Dasser. Walczyliśmy. Wygrałem. Odwróciłem się żeby zobaczyć czy Sato gdzieś nie stoi. Usłyszałem krzyk i zobaczyłem jak Das rani Somet.
- SOMETHING! - popatrzałem na Dassera - spie*dalaj szmato! - odgoniłem go a on zniknął
- Sea... Kocham cię...
- Nie rób mi tego! Somet...
- Oddaj mnie morzu... Nigdy cię nie zapomnę... Żegnaj...
- Ja też cię nie zapomnę... - pocałowaliśmy się. Wadera zamknęła oczy i odeszła.
-------------------------
Otworzyłem oczy. Konana spała obok mnie. Muszę z tym walczyć, nie dać się wspomnieniom. No tak! Dasser, to wilk psychiki, chce mnie osłabić - czyli, że gdzieś tu jest... Sato przechodził obok i walnął w kamień, a Kona się obudziła.
<Konana?>

czwartek, 19 marca 2015

Od Seaborne

Rzuciłem się za nią do rzeki. Wpadłem do cholernie zimnej wody. Wziąłem ją na plecy. Płynąłem, ale miałem 1 łapę jeszcze nie do końca. Starałem się płynąć ale przegrywałem.

Dopłynąłem do brzegu. Położyłem Kone na trawie.
<Konana?>

Od Konany C.D Sea (wiedziałam że tak będzie xD)

 (Muza w tle <3)

No cóż...to mnie nieźle zszokowało...ale i ucieszyło. Wtuliłam się w jego futro.
- Ja ciebie też kocham...chodźmy już.
Ruszyliśmy w stronę obozu. Szłam u jego boku...było tak cudownie...i wtedy coś się popsuło. Zastrzygłam uszami.
- To niemożliwe...DWUNOGI TU SĄ!
- C..CO!?
- NO TAK!
Zaczęłam biec do obozu, ale Sea mnie zatrzymał.
- To zbyt niebezpieczne!
- Musimy ostrzec watahę!
Zaczęłam biec, a on mnie gonił. I wtedy usłyszałam huk i poczułam cholerny ból w boku. Wpadłam do rwącej rzeki. Sea biegł za mną a potem...urwał mi się film...

(Muza w tle, słuchać od minuty 2:33)

Obudziłam się nie wiem gdzie...w jakimś miejscu nad rzeką...w mojego boku lała się krew. Nade mną stał Sea.
- Sea...borne...?
- Konana nie odchodź...proszę cię!
- Spoko...jeszcze...SSS...jeszcze żyje...
Położył się obok mnie...nwm kiedy zasnęłam...

<Sea? BRAK-WENY .3.>

Od Seaborne do Konany

(Muza w tle)

Ściemniało się.
- Może... gdzieś się przejdziemy? - zapytałem
- Dobrze
Poszliśmy do Zatoki Gwieździstych Wodospadów.
Było ciemno i pięknie.
- Konana... bo ja... Cię Kocham...
<Konana?>

Od Konany

Położyłam mu łapę na ramieniu.
- Posłuchaj...chcę znać prawdę, i tylko prawdę. Gadaj.

<Sea? BRAK WENY xD>

Od Seaborne


Spadałem... Nagle poczułem okropny ból na plecach. Po chwili przybiegła Kona we łzach. 
- Sea! - krzyknęła
- Żyje... Żyje... - wymamrotałem
I nagle... Konana... ona mnie przytuliła?! .-.
Jakoś zawlekli mnie do obozu. Z opatrzonym skrzydłem, ranami i łapą usiadłem na dworze.
--------Tydzień później-----------
Wróciłem do siebie. Chodziłem już normalnie, lekko utykałem i nie mogłem latać. Unikałem Konany od dłuższego czasu. W końcu mnie złapała.
- Sea, ty ode mnie uciekasz?!
- Nie...no...bo... - Ehh... co tu gadać...- No... Tak...
- Czemu???
- No... chodzi o Something.... W tedy nad urwiskiem, pomogła mi. Zanim przybiegłaś... No ona chce żebym ci coś powiedział, ale ja nie wiem czy sam chcę...
- Mhm... Ale co?
- Bo... ja... znaczy ona... ja... - nie umiałem tego wydusić 
Dobra... Przyznaję... Lubie ją, nawet bardzo, ale nie moge jej tego... powiedzieć.
- Ehh... nie ważne... - odszedłem
Nie miałem odwagi jej tego...
<Konana?>